Bo właśnie Nawrocki, po zawetowaniu ustawy wiatrakowej, przedstawił własny projekt obniżki cen energii – pozbawiony kontrowersyjnych zapisów o wiatrakach, które pachniały lobbingiem. Co więcej, ustawa ta w kluczowych punktach jest kopią rozwiązań z wersji „wiatrakowej”. Logika podpowiadałaby, że skoro przepisy są takie same, większość sejmowa powinna poprzeć projekt bez wahania. A jednak wcale się do tego nie pali. Dlaczego? Bo nie chodzi o realne rozwiązania, tylko o polityczną grę i możliwość obarczenia winą kogoś innego.
Narracja została ustawiona: winny ma być ten, kto rzekomo blokuje tańszy prąd. Rzeczywistość? To rządzący uciekają od realizacji własnych „100 konkretów na 100 dni” i próbują przykryć ten fakt kolejną awanturą. Wygodniej jest spamować hashtagami i filmikami, niż przyznać, że to oni mają większość w Sejmie i Senacie, a obiecanych rozwiązań jak nie było, tak nie ma.
Dla obywatela, który co miesiąc dostaje rachunek za energię, to wszystko brzmi jak ponury żart. Bo wbrew propagandzie – to nie Nawrocki blokuje tańszy prąd. To koalicja 13 grudnia woli rozgrywać kolejne konflikty, zamiast spełniać własne obietnice. I to właśnie ta ucieczka od odpowiedzialności powoli staje się ich znakiem firmowym.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
