Reklama

Kościół

Ks. Paweł Dubowik: Kościół nie nakazuje trwania w relacji, która krzywdzi

Kościół nie nakazuje trwania w relacji, która krzywdzi. W przeszłości wynikało to raczej z pewnych mentalnych schematów, ale dziś Kościół jasno mówi: jeśli w domu dzieje się przemoc, trzeba się przed nią chronić - podkreślił w ks. Paweł Dubowik, krajowy duszpasterz wspólnoty „Sychar”. W rozmowie z KAI kapłan wyjaśnia, w jaki sposób Wspólnota „Sychar” towarzyszy małżonkom przeżywającym kryzys, także wtedy, gdy żyją osobno. Mówi również o najczęstszych trudnościach dotykających współczesne związki i o roli duszpasterza w tak wymagającej posłudze.

2025-11-21 09:23

[ TEMATY ]

Sychar

adobe Stock

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Anna Rasińska (KAI): Wspólnota Trudnych Małżeństw „Sychar” to katolicka wspólnota wspierająca sakramentalne małżeństwa przeżywające kryzys, działająca od 2003 roku. Jak wygląda jej działalność w praktyce? Kto do niej należy?

Ks. Paweł Dubowik, krajowy duszpasterz wspólnoty „Sychar”: „Sychar” tworzą sakramentalni małżonkowie doświadczający różnych etapów kryzysu. Na spotkania przychodzą pary, które wciąż są razem i wspólnie podejmują wysiłek zrozumienia, czym jest miłość małżeńska i jak nią żyć mimo trudności. Drugą grupę stanowią małżonkowie, którzy choć mieszkają pod jednym dachem, żyją obok siebie. Między nimi narastają mury i dystans, a jedna ze stron, dostrzegając problem, szuka na spotkaniach wsparcia i podpowiedzi. Druga strona bywa w tym czasie niezainteresowana lub nawet nastawiona niechętnie. Trzecia grupa to osoby, które z ludzkiego punktu widzenia znajdują się w najtrudniejszej sytuacji, są po rozwodzie cywilnym. Choć otoczenie uznaje wówczas małżeństwo za zakończone, ludzie wierzący mają świadomość, że ważnie zawartego sakramentu małżeństwa nie może rozwiązać żadna ludzka władza.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Na czym zatem polega miłość małżeńska?

Reklama

Miłość małżeńska to nie tylko uczucie, ale przede wszystkim postawa wobec drugiego człowieka. Decyzja, że chcę jego dobra i szczęścia. Nawet gdy małżonkowie się pogubią, oddalą od siebie czy dojdzie do rozwodu cywilnego, w oczach Boga pozostają małżeństwem, choć żyjącym w pewnej formie separacji. Dlatego osoby te najczęściej przychodzą na spotkania samotnie, szukając siły, by wytrwać w wierności Bogu, złożonej przysiędze i współmałżonkowi, a także sobie samym.

Wspólnocie „Sychar” towarzyszy krótkie zdanie określające jej charyzmat: każde sakramentalne małżeństwo jest do uratowania - niezależnie od tego, na jakim etapie kryzysu się znajduje.

Podziel się cytatem

Których małżeństw jest we wspólnocie najwięcej? Tych przeżywających trudności, czy osób po rozwodzie, które czekają na zmianę decyzji współmałżonka?

Jeśli spojrzeć na liczby, najwięcej jest osób z drugiej i trzeciej grupy, czyli małżonków przychodzących samotnie, żyjących w kryzysie lub już po rozwodzie cywilnym. Par, które przychodzą razem, jest mniej, choć w ostatnim czasie zauważam, że ich liczba powoli rośnie - zależy to od miejsca i okoliczności. Oczywiście praca w parze wydaje się łatwiejsza, ale także osoby przychodzące pojedynczo mogą podejmować realny wysiłek i trud. Jednym z głównych celów wspólnoty jest praca nad sobą, która może prowadzić do uzdrowienia małżeństwa.

W dzisiejszych czasach perspektywa małżeństwa bardzo się zmienia. Z jakimi problemami zmagają się małżonkowie? Czy te trudności ewoluują?

Reklama

Podkreślę, że mówię wyłącznie z własnych obserwacji i doświadczenia. Moje wnioski nie muszą pokrywać się z opiniami badaczy czy specjalistów. W moim odczuciu jednym z najczęstszych źródeł kryzysów jest kryzys wartości, a przede wszystkim osłabienie relacji z Panem Bogiem. Gdy człowiek nie ma uporządkowanej hierarchii wartości i jasnych punktów odniesienia, trudniej mu radzić sobie z problemami, które pojawiają się w małżeństwie. Widzę to u wielu osób, które mówią o swoim oddaleniu od Boga i zapominają, że w sakramencie małżeństwa obecny jest Pan Bóg, z którym także trzeba budować relację, a nie opierać się jedynie na więzi międzyludzkiej. To w mojej pracy duszpasterskiej wydaje się najważniejszym czynnikiem.

Oczywiście istnieją również inne trudności, o których wiele się mówi.

Jakieś na przykłady?

Na pewno ogromną rolę odgrywa tempo życia. Małżonkowie mają coraz mniej czasu na wspólną obecność, rozmowę i budowanie więzi. Komunikują się często jedynie krótkimi wiadomościami, a brak czasu na spokojne spotkanie i omówienie ważnych spraw sprawia, że powoli stają się sobie obcy. Jeśli nie ma przestrzeni na rozmowę, łatwo o narastanie nieporozumień i dystansu.

Do tego dochodzą problemy, które często pojawiają się w statystykach rozwodowych, jak niezgodność charakterów, kwestie finansowe czy brak umiejętności przepracowania różnic, które naturalnie pojawiają się w każdym małżeństwie. Potrzebny jest czas i gotowość do pracy nad sobą, by z takich różnic wyciągać wnioski.

Wciąż obecne są także różnego rodzaju uzależnienia. Kiedyś dominował problem alkoholu, dziś dochodzą uzależnienia od narkotyków, internetu czy mediów. Czasem widać parę siedzącą razem przy stoliku, ale każde z nich żyje w swoim świecie i pisze wiadomości w telefonie. To również osłabia relację.

Reklama

Kolejnym trudnym obszarem jest brak wspólnego czasu z powodu pracy - delegacji, zmianowych grafików, długich dojazdów. Małżonkowie opowiadają, że mijają się w drzwiach, wymieniając się opieką nad dziećmi, przez co praktycznie nie mają okazji być ze sobą. Z takich sytuacji wyrastają później konsekwencje: zdrady, spory o wychowanie dzieci i wiele innych problemów, które dotykają współczesne małżeństwa.

Czy zgodziłby się Ksiądz z tezą, że jednym z powodów kryzysów małżeńskich jest brak odpowiedniego przygotowania do sakramentu małżeństwa? Że pary nie przepracowują pewnych spraw na etapie narzeczeństwa i nie wchodzą w związek z jasno ustalonymi wartościami i celami?

Oczywiście można tak powiedzieć. Zawsze uśmiecham się, kiedy mówimy o kursie przedmałżeńskim mającym przygotować do małżeństwa w ciągu trzech czy czterech spotkań. To zdecydowanie za mało. Dlatego mówi się o przygotowaniu bliższym i dalszym, a przede wszystkim o tym, które powinno dokonywać się w rodzinach pierwotnych.

Tyle że dziś te rodziny same często są w kryzysie…

Właśnie. Trudno oczekiwać, by przygotowanie w rodzinach było dobre, skoro same zmagają się z wieloma trudnościami. Dlatego dłuższe, pogłębione formy przygotowania dla narzeczonych są dziś tak potrzebne. Takie, które pozwalają wspólnie przepracować ważne kwestie. Dużo zależy jednak od podejścia samych narzeczonych. Ci bardziej świadomi wiedzą, że trudności zawsze się pojawią, bo jesteśmy różni, ale chcą nauczyć się radzenia sobie z nimi. Inni mają wrażenie, że „wszystko będzie dobrze” i szkoda czasu na warsztaty czy refleksję. Czasem pojawia się myślenie: „przybijmy pieczątkę i jakoś to będzie”. A potem okazuje się, że to „jakoś” bywa bardzo trudne.

Co radziłby Ksiądz narzeczonym?

Reklama

Warto, by świadomie przygotowali się do sakramentu małżeństwa, sprawdzili, czego nauczyli się w rodzinie, i wspólnie, najlepiej na warsztatach lub spotkaniach - omówili najważniejsze kwestie. Często powtarzam narzeczonym, że lepiej pewne sprawy ustalić przed ślubem niż po ślubie. To jest moment podejmowania decyzji o tym, jakimi wartościami będą się kierować. Dziś, zawierając jakąkolwiek umowę, uważnie czytamy jej szczegóły. Tym bardziej potrzebna jest świadomość, w jaką „umowę” wchodzi się w małżeństwie. A tego nie da się zrobić w kilku krótkich spotkaniach. Dlatego zachęcam do korzystania z pogłębionych form przygotowania, nie tylko obowiązkowych kursów, ale także warsztatów, które naprawdę mogą pomóc.

A co poradziłby Ksiądz małżonkom, którzy już rozpoczęli wspólne życie?

Przede wszystkim, by nie traktowali ślubu jak ostatecznego etapu. Małżeństwo nie jest pieczątką, lecz początkiem drogi z Panem Bogiem, który jest obecny w ich związku. Warto korzystać z rekolekcji, warsztatów i spotkań dla małżonków, bo prowadzenie młodych par po ślubie jest równie ważne, jak ich przygotowanie. Trzeba mieć świadomość, że życie małżeńskie wymaga ciągłej pracy, wysiłku, rozwoju oraz nieustannej otwartości na współpracę z Łaską Bożą.

Co robić, gdy w małżeństwie pojawia się przemoc? Czy Ksiądz słyszy takie historie i jak wówczas reagować?

Niestety, przemoc również jest jedną z przyczyn kryzysów małżeńskich. To zjawisko, które niszczy relację i uderza w godność człowieka. Nie ma „lżejszych” i „cięższych” form przemocy - każda jest złem, któremu trzeba stawiać jasne granice. Nie wolno się na nią godzić. Trzeba wykorzystywać wszelkie dostępne środki, także prawne i psychologiczne. W skrajnych sytuacjach, jeśli inne metody nie przynoszą efektu, konieczna może być separacja, by zapewnić ochronę sobie i dzieciom. Osoba krzywdzona może i powinna szukać wsparcia w odpowiednich instytucjach: policji, prokuraturze, ośrodkach pomocy społecznej czy organizacjach pomocowych, również korzystając z procedury „Niebieskiej Karty”.

Reklama

Chociażby ostatnio, w kontekście filmu „Dom Dobry” Wojciecha Smarzowskiego, pojawiają się głosy, że to Kościół, nakazuje trwać w małżeństwie mimo przemocy. Jak Ksiądz to ocenia?

Kościół nie nakazuje trwania w relacji, która krzywdzi. W przeszłości wynikało to raczej z pewnych mentalnych schematów, ale dziś Kościół jasno mówi: jeśli w domu dzieje się przemoc, trzeba się przed nią chronić, nawet jeśli oznacza to separację. Małżonkowie pozostają małżeństwem w sensie sakramentalnym, ale nie muszą żyć razem, jeśli relacja jest chora. Celem jest zawsze ochrona dobra osoby i dzieci, przy jednoczesnym unikaniu skrajności - ani lekceważenia małżeństwa, ani tolerowania przemocy. Trzeba stosować środki adekwatne do sytuacji, tak aby zapewnić bezpieczeństwo i przerwać krzywdę.

Po doświadczeniu przemocy trudno w ogóle mówić o przebaczeniu czy powrocie do małżeństwa. Zna Ksiądz takie przypadki?

Znam takie przypadki. Po ludzku jest to rzeczywiście bardzo trudne. Kościół nigdy nie oczekuje powrotu do chorej relacji. Jeśli sprawca przemocy przeżyje realną przemianę i nawrócenie, a osoba skrzywdzona dojdzie do uzdrowienia swojej traumy, możliwe jest jednak pojednanie. Na pewno nie wolno jednak stawiać znaku równości między przebaczeniem a powrotem do sytuacji, która była raniąca. Z perspektywy wiary istnieją przebaczenie i pojednanie, ale warunkiem jest pełna przemiana i odejście od zachowań krzywdzących. Powrót może nastąpić tylko do relacji uzdrowionej, nigdy do tej, która wyrządzała krzywdę.

Reklama

Jak Ksiądz podsumowałby rolę duszpasterza trudnych małżeństw? Czy taka posługa, we wspólnocie o tak wymagającym charakterze, jest trudna, może nawet jest pewnym krzyżem?

Nie chciałbym mówić o „krzyżu” w sensie cierpienia, bo dla jednych krzyż jest ciężarem, a dla innych drogą zbawienia. Wolę patrzeć na to inaczej. Rola duszpasterza to przede wszystkim towarzyszenie. W Kościele bardzo podkreśla się dziś znaczenie towarzyszenia i ja również zachęcam do takiego podejścia: chodzi o bycie z drugim człowiekiem, poświęcenie mu czasu, rozmowę, wsparcie duchowe.

Oczywiście, kapłan może wskazać pewne rzeczy od strony wiary i teologii, ale widzę, że w naszych spotkaniach ogromną rolę odgrywa też sama wspólnota. Małżonkowie dzielą się doświadczeniem, wspierają się nawzajem, pokazują, jak radzą sobie z kryzysami. To są często grupy, które niejako same się formują. Kapłan jest obok. Towarzyszy, wyjaśnia, czuwa, by całość była zgodna z nauczaniem Kościoła.

Drugą częścią tej posługi jest współpraca ze specjalistami: psychologami, terapeutami, osobami zajmującymi się komunikacją. Ale przede wszystkim to świeccy troszczą się o swoje małżeństwa i wspólnotę. Ja nazywam to działaniem oddolnym: to oni tworzą to środowisko wsparcia, a kapłan ma im towarzyszyć, pomagać i niczego nie zepsuć swoją nadmierną ingerencją.

Do tego dochodzi oczywiście to, co wynika z kapłańskiego powołania: głoszenie Słowa Bożego, sprawowanie sakramentów, prowadzenie duchowe - indywidualne i wspólnotowe. To jest właściwa rola duszpasterza w tej posłudze.

Oceń: +9 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

My w SYCHARZE

Ona i on. Zakochanie, miłość, narzeczeństwo, ślub, wesele, wspólny dom, praca, dzieci, rodzice i teściowie, wnuki, emerytura. Schemat małżeński, w który kolej życia wplata również brak dachu nad głową, utratę pracy, chorobę, konflikty. Problemy często przerastają małżonków, którzy gubią do siebie drogę. Jeśli jednak dwoje ludzi, patrząc sobie w oczy, ale stojąc wobec Boga, przyrzekło miłość, to jest nadzieja. Bo sakrament małżeństwa to dar Boży, który uzdalnia małżonków do odtworzenia wspólnoty małżeńskiej w każdej, po ludzku beznadziejnej nawet sytuacji

Mając na względzie pomoc Boga w postaci sakramentu małżeństwa, w 2003 r. w Warszawie powstała Wspólnota Trudnych Małżeństw Sychar. Założyli ją małżonkowie sakramentalni, których małżeństwa dotknął kryzys lub nawet rozpad. Charyzmatem tej wspólnoty jest dążenie jej członków do uzdrowienia małżeństwa sakramentalnego we współpracy z Jezusem, gdyż dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. Jest to więc Wspólnota Wiernej Miłości Małżeńskiej, bo nawet, jeśli małżonkowie odchodzą od siebie w stan separacji, to ich małżeństwo nadal trwa. Sakrament małżeństwa to źródło życiodajnej mocy, uzdrowienia, stąd mottem przewodnim wspólnoty są słowa Jezusa, które wypowiedział do Samarytanki przy studni Jakuba niedaleko miejscowości Sychar: „Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskującej ku życiu wiecznemu” (J 4, 14).
CZYTAJ DALEJ

O. Pasolini w Adwencie: Jedność nie wymazuje różnorodności

2025-12-12 12:48

[ TEMATY ]

adwent

O. Pasolini

Leon XIV

Vatican Media

W drugiej medytacji adwentowej, wygłoszonej w obecności Leona XIV i kardynałów, kaznodzieja Domu Papieskiego o. Roberto Pasolini mówił o budowie jedności Kościoła, która jednak nie oznacza wymazywania różnorodności. Ostrzegał przed ryzykiem „myślenia jednolitego”, jak w totalitaryzmach, a także przed skrajnymi postawami tradycjonalizmu i progresywizmu w Kościele - informuje Vatican News. Zachęcał do powrotu do serca Ewangelii.

Jakiej jedności powinniśmy być świadkami? I jak zaoferować światu wiarygodną komunię, która nie będzie jedynie ogólnym wezwaniem do braterstwa? To były główne pytania poruszone w centrum drugiej z trzech adwentowych medytacji ojca Roberto Pasoliniego, kaznodziei Domu Papieskiego. Temat tych rozważań brzmi: „Oczekując i przyspieszając przyjście dnia Bożego”.
CZYTAJ DALEJ

Diecezja bydgoska: biskup udzielił dyspensy na 26 grudnia

Ordynariusz diecezji bydgoskiej - bp Krzysztof Włodarczyk - udzielił dyspensy w piątek, 26 grudnia.

„Na podstawie kan. 87 Kodeksu Prawa Kanonicznego, udzielam wszystkim wiernym Diecezji Bydgoskiej i osobom przebywającym na terenie diecezji (por. kan. 91 Kodeksu Prawa Kanonicznego), dyspensy od obowiązku zachowania w dniu 26 grudnia 2025 r. wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych i charakteru pokutnego tego dnia, z zachowaniem wszystkich pozostałych przepisów prawa.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję