Reklama

Wywiady

Modlił się nawet za Bieruta i Gomułkę

Jakim człowiekiem był kard. Stefan Wyszyński? Jak zachowywał się w codziennym życiu? Na czym polegała jego świętość? Opowiada Anna Rastawicka, świadek życia i działalności prymasa Polski, w rozmowie z Krzysztofem Tadejem.

Niedziela Ogólnopolska 7/2020, str. 24-25

[ TEMATY ]

kard. Stefan Wyszyński

ipn.gov.pl

Anna Rastawicka

Anna Rastawicka

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Anna Rastawicka: O kard. Stefanie Wyszyńskim nie potrafię myśleć w czasie przeszłym. Dla mnie on po prostu jest.

Krzysztof Tadej: Zamyka Pani oczy, myśli o kard. Wyszyńskim i...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Anna Rastawicka: ...widzę wysoką, jasną postać. Od razu można było dostrzec majestat i dobroć Ojca.

Przez wiele lat pracowała Pani w Sekretariacie Prymasa Polski. Czy uczestnicząc w codziennym życiu prymasa, była Pani czymś zaskoczona?

Pierwsze zaskoczenie przeżyłam na początku mojej pracy. W sekretariacie kard. Wyszyńskiego przy ul. Miodowej pojawiłam się w 1969 r. Już wcześniej byłam przekonana o wielkości i świętości prymasa, a tu nagle siedziałam z nim przy jednym stole. Prowadził rozmowy, podawał jedzenie, obierał jabłka, opowiadał zabawne historie. To było dla mnie zaskakujące.

Kiedyś powiedziała Pani o życiu prymasa: „To było życie w cierpieniu”.

Reklama

Musiał się zmagać z przeciwnościami, z prześladowaniem Kościoła. Zamykano niższe seminaria, zabierano kleryków do wojska, wzywano księży do płacenia wysokich podatków i kar, zabierano domy siostrom zakonnym. Ciągle coś się działo. Kardynał Wyszyński bardzo to przeżywał, ale potrafił zachować spokój. Pamiętam przemówienie do sióstr zakonnych, którym zabrano specjalistyczny ośrodek pracy duszpasterskiej. Nie wiedziały, co robić. Prymas powiedział do nich: „Pierwszym waszym powołaniem jest modlitwa i oddanie się Bogu. Tego wam nikt nie zabierze!”. Przychodziło wiele osób zaniepokojonych sytuacją w kraju. Pytali: „Eminencjo, co teraz będzie?”. Odpowiadał: „Tylko Bóg na pewno będzie i my w Nim”. Przenosił dyskusję w inny wymiar. To urzekało ludzi.

Był samotny?

Myślę, że najlepiej czułby się w klasztorze, np. u benedyktynów. Był typem samotnika. Zanim został biskupem, zajmował się pracą naukową, wykładał w seminarium i na Chrześcijańskim Uniwersytecie Robotniczym, pisał artykuły. Gdy się dowiedział o nominacji biskupiej, nie od razu odpowiedział kard. Hlondowi, że przyjmuje nominację. Zastanawiał się przez całą noc. Potem sobie to wyrzucał. Powiedział, że Matka Boża od razu powiedziała fiat, czyli „niech mi się stanie według słowa twego”, a on myślał o swoich ograniczeniach. „Powinienem pamiętać, że Bóg posługuje się takimi ludźmi, jakimi chce” – dodał. Czy odczuwał samotność? Raczej stale miał poczucie odpowiedzialności za ludzi, za Kościół. Kiedyś, gdy chodziliśmy po ogrodzie i odmawialiśmy Różaniec, wiał wiatr, była dżdżysta pogoda. zobaczyłam na krzewie synogarlicę, która siedziała w gnieździe. Wiatr mocno trząsł gałązkami, a ona była spokojna. Powiedziałam: „Ojcze, jesteś jak ta synogarlica. Czuwasz nad Kościołem jak ten ptak w gnieździe”. Nie zaprzeczył. Spojrzał na mnie i po chwili powiedział: „Wiesz, ja chyba naprawdę nie mam nic swojego”.

Nic swojego?

Reklama

Nie miał dla siebie czasu ani prywatnego życia. Kiedyś, gdy wyjeżdżał do Gniezna, zapytaliśmy go: „Kiedy Ojciec wróci do domu?”. Spytał: „Do domu? To znaczy gdzie?”. „Jak to? Tutaj, na Miodową” – odpowiedzieliśmy. A ksiądz prymas: „To jest Dom Arcybiskupów Warszawskich, a nie mój”.

Zastanawiające...

Był ciągle w drodze. Jeździł z miejsca na miejsce. Może dlatego tak powiedział... Obecnie jestem w grupie redakcyjnej, która opracowuje Pro memoria, czyli codzienne zapiski, które kard. Wyszyński robił w swoich kalendarzach. Po kolei czytam je wszystkie. Te skrawki myśli i informacji świadczą o tym, jakim był gigantem ducha, wiary i pracy. Niemal każdego dnia miał wiele spotkań, uroczystości, przemówień. Codziennie rozwiązywał trudne problemy. Z gorliwością i systematycznością wypełniał te obowiązki. Działo się tak pomimo jego słabego zdrowia. Już przed święceniami kapłańskim poważnie zachorował. Przez tyle lat pracy nie widziałam, żeby ksiądz prymas np. podbiegł. Owszem, spacerował zdecydowanym krokiem, ale nic więcej. Był też bardzo wrażliwy na przeciąg, na jedzenie. Miał zasadę, że nigdy nie jadł do syta.

Co lubił jeść?

Proste, zwyczajne potrawy. Ciągle wspominał kluseczki z jabłkami, które w dzieciństwie przygotowywała mu mama. Wszystkie gospodynie się prześcigały, żeby je zrobić tak jak mama. W Choszczówce, gdzie Ojciec odpoczywał, też próbowaliśmy. Ale nikomu nie udało się przygotować takich, jakie pamiętał.

Co robił prymas w krótkich chwilach odpoczynku?

Reklama

Bardzo lubił czytać. Książki naukowe, popularne, powieści Sienkiewicza i Makuszyńskiego. Codziennie czytał gazety. Kładł się ok. godz. 22, a wstawał o godz. 5 rano.

Zawsze?

Tak. O tej godzinie budził się w więzieniu, a potem w rezydencji na Miodowej. Wspomniał, że po przebudzeniu przenosił się w myślach do sanktuariów maryjnych. Najdłużej zatrzymywał się w Ostrej Bramie w Wilnie i modlił się o wolność Kościoła.

Prymas był związany z Ostrą Bramą?

To było sanktuarium, do którego jeździła jego mama. Nie wiem, czy prymas był tam osobiście. Jego ojciec natomiast pielgrzymował na Jasną Górę. Opowiadał, że rodzice po powrocie z tych sanktuariów spierali się, która Matka Boża jest skuteczniejsza.

Kardynał Wyszyński najbardziej związany był z sanktuarium na Jasnej Górze...

Jasną Górę kochał ponad wszystko. W dzieciństwie patrzył na swojego ojca, który godzinami klęczał na posadzce przed obrazem Czarnej Madonny w Zuzeli. Powiedział: „Zastanawiałem się, o czym tak długo rozmawia z Matką Bożą”. Potem, po święceniach kapłańskich, na Jasnej Górze odprawił Mszę św. prymicyjną. Z powodu choroby ledwo trzymał się na nogach. Bał się, że upadnie. Na Jasnej Górze odbyła się jego też konsekracja biskupia. W najważniejszych chwilach swojego życia jeździł tam i żarliwie się modlił. W jednym z najtrudniejszych momentów, gdy wydano dekret o obsadzaniu stanowisk kościelnych, powiedział: „Wszystko postawiłem na Maryję”.

7 czerwca br. odbędzie się beatyfikacja kard. Wyszyńskiego. Na czym polegała świętość jego życia?

Na bezgranicznym zawierzeniu wszystkiego Bogu i Matce Bożej. Dla niego to nie była jakaś odległa i abstrakcyjna rzeczywistość, ale codzienne życie. Wyróżniała go też miłość do ludzi – wierzących i niewierzących. Potrafił wznieść się ponad własne cierpienie. Modlił się np. za Bolesława Bieruta i za Władysława Gomułkę. Zapytałam go kiedyś: „Ojcze, a tego pana Gomułkę też kochasz?”. Odpowiedział: „Aniu, przecież Bóg go kocha, to co ja mam do powiedzenia”.

Szersza wersja wywiadu na stronie www.niedziela.pl .

2020-02-11 08:56

Oceń: +3 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Prymas „działa” w niebie

Niewiele się mówi o łaskach, jakich ludzie doznają za wstawiennictwem kard. Wyszyńskiego. Ale one istnieją. I są ich tysiące

Mieszkanka Łodzi zachorowała na nowotwór złośliwy narządów wewnętrznych. Lekarze wprost mówili, że nie ma dla niej ratunku. Diagnoza brzmiała jak wyrok. - I wtedy zaczęłam prosić o pomoc Prymasa Wyszyńskiego, o jego wstawiennictwo za mną u Boga - wyznaje kobieta. W szpitalu miałam ze sobą obrazek z kard. Wyszyńskim. Patrząc na niego, dostrzegłam w pewnym momencie, jakby wyszły z niego promienie, które objęły mnie całą. Wszystko to trwało ok. minuty. Miałam wrażenie, jakby ze mnie coś spływało, i od razu poczułam się lepiej na duchu. Tydzień później lekarze orzekli, że nowotwór się wchłonął. Byli zdumieni, gdyż z medycznego punktu widzenia stan zdrowia nie miał prawa się polepszyć. Kobieta ta ma dziś 45 lat. Jest przekonana, że żyje dzięki wstawiennictwu kard. Wyszyńskiego. Inny przypadek: ksiądz z archidiecezji częstochowskiej zachorował na raka prostaty. Po operacji lekarz uznał, że choroba jest nieuleczalna. Ból się wzmagał, leki nie przynosiły poprawy. Wtedy wiele środowisk zaczęło się modlić o zdrowie chorego - za wstawiennictwem Księdza Prymasa. Sam kapłan natomiast pewnej nocy udał się na Jasną Górę i długo modlił się przed Cudownym Obrazem - także za przyczyną kard. Wyszyńskiego. Nagle usłyszał wewnętrzny głos: „Zostań w domu!”. - Następnego dnia miałem jechać do Katowic na kolejną operację - wyznaje. - Nagle zostałem olśniony łaską zdrowia. Odczułem natychmiastowe, cudowne uzdrowienie. Organizm zaczął normalnie funkcjonować, a ból całkowicie ustąpił - wspomina kapłan. Lekarz powiedział mu wtedy: „Jeżeli ksiądz przeżyje jeden tydzień, uznam to za cud”. Po upływie tygodnia ten sam lekarz stwierdził: „Uważam ten przypadek za cud Miłosierdzia Bożego”. A duchowny jest przekonany, że uratował go Ksiądz Prymas.
CZYTAJ DALEJ

Obrońca prawdziwej wiary

Niedziela Ogólnopolska 50/2023, str. 24

[ TEMATY ]

święci

pl.wikipedia.org

Damazy I

Damazy I

Temu papieżowi zawdzięczamy powstanie najsłynniejszego przekładu Pisma Świętego na łacinę.

Damazy cechował się niebywałym wyczuciem teologicznym, dzięki któremu był w stanie zdefiniować nawet subtelne różnice występujące w powstających błędnych naukach. Zapewne z tej racji znalazł się w gronie współpracowników papieża Liberiusza – pełnił funkcję diakona i prezbitera. Wraz z papieżem został wygnany przez ariańskiego cesarza. Po śmierci Liberiusza to Damazego, mimo pewnej opozycji, obwołano nowym papieżem.
CZYTAJ DALEJ

Gratias Domine

2025-12-11 08:48

[ TEMATY ]

ekologia

Adobe Stock

O formacji i edukacji, potrzebie pogłębiania wiedzy w zakresie teologii stworzenia, chrześcijańskiej interpretacji ekologii debatował 10.12.2025 r. Zespół Laudato Si przy Radzie KEP ds. Społecznych.

„Dziś widzimy nie tylko potrzeby aktywnego angażowania się ludzi wiary w poszanowanie środowiska naturalnego, ale także wyzwanie stanowi porządkowanie wiedzy w tym zakresie. Mamy odczucie, że istnieje potrzeba bardziej zintegrowanego przekładu myśli chrześcijańskiej w zakresie ekologii, a szerzej mówiąc integralnego rozwoju”. – mówił przewodniczący Zespołu Laudato Si bp Tadeusz Lityński.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję