Reklama

Głos z Torunia

Wolność jest w nas

Skarb w lesie

Podczas gdy Toruń miał być twierdzą, maleńkie Górzno położone wśród malowniczych lasów i jezior Pojezierza Brodnickiego nie miało nawet murów miejskich. Po co – przecież w lasach krążyły wilki.

Niedziela toruńska 23/2020, str. VI

[ TEMATY ]

historia

Górzno

Ze zbiorów burmistrza miasta i gminy Górzno Tomasza Kinickiego

Zdjęcie z początku lat 20. XX wieku, w głębi kościół pw. Podwyższenia Krzyża Świętego

Zdjęcie z początku lat 20. XX wieku, w głębi kościół pw. Podwyższenia Krzyża Świętego

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Po przerwie z powodu epidemii koronawirusa wracamy do naszego cyklu o tym, jak różne miejscowości w naszej diecezji odzyskiwały wolność. Zaczynamy od Górzna.

Wbrew pozorom wczesnośredniowieczne miasteczko z rybą w herbie w czasach nowożytnych wcale nie było takie prowincjonalne, a w 1580 r. gościł tam sam król Stefan Batory. Co czwartek na rynku odbywały się targi, dookoła miasta, które bez murów szybko rozrastało się na wszystkie strony, wchłaniając w swoje granice zabytkowy kościół bożogrobców i stojący na wzniesieniu pałac biskupów płockich klekotały młyny i tartaki. Uroczystą oprawę miały odpusty i święta brackie św. Anny, Szkaplerza Świętego, Matki Bożej Różańcowej i Zielnej, na które tłumnie napływali mieszkańcy okolicznych wiosek. Funkcjonował tu nawet mały szpital dla ubogich.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Wojenna pożoga

Reklama

Niestety – XVII i XVIII wiek to pasmo klęsk w dziejach Górzna. Zarazy, najazd szwedzki w latach 1628-29 (jedna z najkrwawszych bitew ze Szwedami miała miejsce w niedalekiej Rudzie), podczas którego ograbiono i spalono m.in. kościół parafialny pw. Podwyższenia Krzyża Świętego, drewniany kościółek pw. św. Anny i pałac biskupi. W niecałe 30 lat później znów przemarsz wojsk nieprzyjaciela podczas potopu szwedzkiego, a następnie podczas wojny północnej, pożar w 1728 r., w 1772 r. przekazanie miasta pod władze pruską i w tym samym czasie ogromny pożar. Doszczętnie spłonęło 137 zabudowań – wszystkie domy, karczmy, kuźnie, szpital, plebania, ratusz… ocalał jedynie odbudowywany murowany kościół. Nawet król Fryderyk wyłożył pieniądze na odbudowę, która potrwała kilkanaście lat. W tym czasie jednak Górzno straciło prawa miejskie.

Władze niemieckie sprowadzały w te okolice kolonistów niemieckich, którzy początkowo przyjaźnie współżyli z Polakami. Dość powiedzieć, że wizytacja z 1805 r. podaje, że stu protestantów przystąpiło razem z sąsiadami katolikami do komunii wielkanocnej (choć od 1783 r. należeli do gminy protestanckiej utworzonej w Lidzbarku Welskim). Chowani byli także razem na cmentarzu przykościelnym. Jednak nie taka była polityka państwa pruskiego, o czym mieszkańcy miasteczka wkrótce mieli się przekonać…

Pod obcymi rządami

Reklama

Przez krótki czas funkcjonowania Księstwa Warszawskiego Górzno wróciło na chwilę do Polski, ale już od 1815 r. należało w całości do Prus. Oddzielone granicą państwową od macierzystej diecezji płockiej stało się od 1821 r. częścią diecezji chełmińskiej. Władze pruskie nałożyły nowe podatki, a ich rządy wykazywały się coraz większą dyskryminacją Polaków. Już od 1832 r. zaczął obowiązywać zakaz używania języka polskiego w urzędach. Przez jakiś czas dla polskich dzieci funkcjonowały polskie szkoły ludowe, ale już od 1875 r. przeszły pod zarząd niemiecki – oczywiście z zakazem używania języka polskiego. Doszły rugi pruskie, podczas których dziesiątki polskich rodzin wysiedlono z regionu górznieńskiego. Na szczęście jakimś cudem przetrwała polska biblioteka (obok funkcjonującej niemieckiej), a burmistrzami w czasie zaborów również byli Polacy (choć oczywiście z ograniczoną władzą).

Do miasteczka, które pod koniec XIX wieku podniosło się wreszcie z wojennych zgliszczy i zaczęło – jak na warunki rozbiorowe – dobrze funkcjonować gospodarczo w początkach Wielkiej Wojny, wtargnęła armia rosyjska, tylko w ciągu dwóch dni dopuszczając się wielu aktów wandalizmu i grabieży. Ostatecznie – mimo że u schyłku wojny miasteczko zamieszkiwało 1275 Polaków, 12 Żydów i tylko 54 Niemców – po 1918 r. wciąż pozostawało w rękach pruskich, a oddziały Grenzschutzu kontrolowały miasto. Z pobliskiej Brodnicy dochodziły pogłoski o zamiarach wzbudzenia powstania, w razie gdyby powiat brodnicki i działdowski nie wróciły do Macierzy.

Wreszcie spokojne miasteczko

Na mocy traktatu wersalskiego Górzno przyznano Polsce. Być może zadecydowała o tym linia kolejowa prowadząca z Warszawy na wybrzeże, biegnąca właśnie przez Działdowo, Lidzbark i Brodnicę. Na wieść o tym górznieńska mniejszość niemiecka zorganizowała wiec, podczas którego wyrażała swój sprzeciw – ale obyło się bez jakichkolwiek zamieszek. U schyłku 1919 r. powstała w Górznie tajna Parafialna Rada Ludowa, w skład której wchodziła setka mieszkańców, a tuż przed powrotem do Macierzy – straż polsko-niemiecka, czuwająca nad tym, aby nadchodzące wydarzenia odbyły się w spokoju. Duszą działań patriotycznych (ale i charytatywnych, bo mieszkańcy Górzna mimo wojennej biedy nie szczędzili pomocy ofiarom wojny, a zwłaszcza „Bosym Antkom” z Kongresówki, znajdującym się w jeszcze gorszej sytuacji materialnej) był proboszcz ks. Ignacy Wietrzychowski. Jeszcze w połowie stycznia wychodzący z miasta Grenzschutz groził mu rozstrzelaniem… ale już 18 stycznia 1920 r. nadciągnęły wojska polskie z 47. Pułku Pieszych Strzelców Kresowych, owacyjnie witane przez mieszkańców małego miasteczka. Zabiły wiekowe dzwony na kościele farnym, a już w marcu zaczęły się zajęcia szkolne – wreszcie w języku ojczystym.

Górzno w sierpniu tamtego roku – podobnie jak Brodnica, Lidzbark, Działdowo czy Lubawa – przeżyło jeszcze kolejne najście bolszewików, którzy jednak zostali odparci z Pomorza w krwawej bitwie brodnickiej. Miasteczko wracało na 20 lat do spokojnego rytmu, do Górzna przyjeżdżały artystki opery warszawskiej – Helena Jaroszówna i Wanda Porębska, a w 1927 r. aptekarz Leon Jakubowski założył Towarzystwo Upiększania Miasta.

2020-06-03 08:45

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wyrwany z ciemności

Historia francuskiego kapłana nadaje się na najlepszy scenariusz filmowy. Życie tego duchownego pokazuje, że doświadczenie obecności Boga jest możliwe nawet wtedy, gdy jest się daleko od Kościoła

Matka ks. René-Luca postanowiła urodzić syna mimo presji najbliższych, którzy zachęcali ją do aborcji. Swoje dzieciństwo duchowny wspomina jako czas, w którym nie brakowało biedy ani przemocy. Wychował się w wielodzietnej rodzinie bez biologicznego ojca, który był alkoholikiem. Później był wychowywany przez gangstera. René-Luc zamiast gangsterem został jednak księdzem.
CZYTAJ DALEJ

Cicha bohaterka Świdnicy. Edwarda Mikuła wyróżniona przez Radę Miejską

2025-12-16 10:18

[ TEMATY ]

Świdnica

Edwarda Mikuła

Zasłużony dla Miasta Świdnicy

ks. Mirosław Benedyk/Niedziela

Edwarda Mikuła tegoroczna laureatka tytułu „Zasłużona dla Miasta Świdnicy”.

Edwarda Mikuła tegoroczna laureatka tytułu „Zasłużona dla Miasta Świdnicy”.

Biskupie miasto ma swoich bohaterów, nie tych z pomników, lecz z codziennych obowiązków, życzliwych spojrzeń i cichego zaangażowania.

Podczas sesji Rady Miejskiej 28 listopada br. jedną z takich bohaterek okazała się Edwarda Mikuła, parafianka św. Józefa Oblubieńca NMP, wyróżniona tytułem „Zasłużona dla Miasta Świdnicy”. I choć sama pewnie wzruszy się na wieść o tym, że o niej piszemy, to mieszkańcy mówią wprost: „Najwyższy czas”.
CZYTAJ DALEJ

Spotkanie opłatkowe Duszpasterstwa Rodzin Archidiecezji Krakowskiej

2025-12-16 14:59

Biuro Prasowe AK

- W prawdzie o Bogu, w prawdzie stricte teologicznej, zawarta jest prawda antropologiczna, prawda o człowieku. (…) Tajemnica wcielenia Bożego Syna pozwala nam na nowo zrozumieć, jak wielki jest człowiek. Jak wielki jest człowiek, skoro dla niego jednorodzony Syn Boży stał się podobny we wszystkim oprócz grzechu - mówił abp Marek Jędraszewski podczas Mszy św. w kaplicy Arcybiskupów Krakowskich w czasie tradycyjnego spotkania opłatkowego Duszpasterstwa Rodzin Archidiecezji Krakowskiej.

– Myśląc o świętach Bożego Narodzenia w sposób szczególny myślimy o domach, które chcemy otworzyć na obecność nowonarodzonego Chrystusa. Czas Adwentu to czas przygotowania, to również czas ogromnej wdzięczności za wszystko to, co Bóg dokonuje w naszym życiu, w naszej posłudze. Gromadzimy się dzisiaj w kaplicy Arcybiskupów Krakowskich po to, aby przed Panem Bogiem wyrazić naszą gotowość do tego, aby te Święta były czasem umocnienia dla nas, otworzenia naszych serc na łaski i działanie Pana Boga. W czasie tej liturgii przynosimy też wszystkie małżeństwa i rodziny naszej Archidiecezji, wszystkich doradców. Gromadzimy się także jako wspólnota osób zaangażowanych w posługę domów samotnej matki w naszej Archidiecezji – mówił ks. Paweł Gałuszka, prosząc arcybiskupa o modlitwę.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję