Te charakterystyczne dla o. Teofila Krauzego słowa określały jego stosunek nie tylko do Matki Bożej Częstochowskiej, ale i do służby zakonnej. 1 stycznia minęło 20 lat od jego śmierci.
Urodził się 24 sierpnia 1916 r. w Kamieńsku. Na chrzcie otrzymał imię Adam. W trudnych sprawach często zwracał się do Brata Alberta Adama Chmielowskiego słowami: „Ja Adam i Ty Adam – dopomóż”. Ukończył paulińskie gimnazjum w Krakowie na Skałce, a po rocznym nowicjacie studiował filozofię w Krakowie i teologię w Częstochowie. Święcenia kapłańskie przyjął 16 kwietnia 1944 r. z rąk bp. Teodora Kubiny. Przez wiele lat pełnił funkcję kustosza sanktuarium jasnogórskiego, a w latach 1963-69 był przeorem Jasnej Góry.
Zlecił ważne prace
Reklama
W okresie, kiedy pełnił funkcję przeora klasztoru, na jego zlecenie zostały wykonane prace związane z czterema sukienkami Matki Bożej Częstochowskiej. Ojciec Teofil zlecił prace konserwatorskie sukni brylantowej, które wykonały w Warszawie w latach 1964-65 siostry westiarki. Pracom konserwatorskim została również poddana suknia rubinowa (nazywana także sukienką wierności na pamiątkę Wielkiej Nowenny w Roku Wierności Małżeńskiej 1957). Została ona odebrana przez ojca, a następnie poświęcona na Jasnej Górze 25 sierpnia 1967 r. przez prymasa Stefana Wyszyńskiego. Z inicjatywy o. Teofila suknię milenijną w 1965 r. wykonały siostry westiarki w związku z uroczystościami 1000-lecia Chrztu Polski. 3 maja 1966 r. poświęcił ją, przy współudziale abp. Karola Wojtyły, prymas Stefan Wyszyński. Ostatnia sukienka – koralowo-perłowo-biżuteryjna – powstała w 1969 r. Ojciec Teofil był także jednym z inicjatorów peregrynacji kopii Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej po parafiach Polski w ramach przygotowań do jubileuszu Tysiąclecia Chrztu Polski.
Funkcję kustosza i przeora pełnił w okresie niezwykle trudnym zarówno dla Kościoła w Polsce, jak i naszej ojczyzny. Wierny kapłan i wielki patriota. Był niestrudzonym spowiednikiem i wybitnym kaznodzieją. Za swoją postawę i głoszone kazania był wielokrotnie poddawany przesłuchaniom przez władze komunistyczne. Przyjaźnił się z o. Jerzym Tomzińskim i kard. Stefanem Wyszyńskim. Nazywany jest często Przeorem Tysiąclecia.
Wspomnienia spotkań
W moich wspomnieniach na zawsze pozostanie czas, który spędził w domu moich rodziców, gdzie był stałym gościem w okresie świąt Bożego Narodzenia i Wielkiejnocy. Wówczas opowiadał o tym, jak wstąpił do Zakonu Paulinów, o posłudze kustosza oraz wydarzeniach towarzyszących Milenium Chrztu Polski. Miał dar opowiadania i poczucie humoru. Spotykaliśmy się także na Jasnej Górze z okazji imienin ojca, najczęściej w ostatniej rozmównicy. Pozostały po nim liczne pamiątki: piękne dedykacje w książkach, które nam ofiarował, kartki z pozdrowieniami, które wysyłał z wyjazdów, zdjęcia i nagranie jego audycji w Radiu Jasna Góra na temat wizerunku Matki Bożej Częstochowskiej. Lubił słuchać muzyki fortepianowej, ale musiały to być utwory wesołe i rytmiczne – zawsze prosił o zagranie czegoś „pod nogę”. Kiedy zbliżała się godzina Apelu Jasnogórskiego, zwykł mawiać: „Dobrze mi tu, ale czas wracać – Szefowa wzywa!”. Matka Boża była u niego na pierwszym miejscu.
Za swoją postawę i głoszone kazania o. Krauze był wielokrotnie poddawany przesłuchaniom przez władze komunistyczne.
Podziel się cytatem
Wymodlił
Jego pragnieniem było odejść do Pana w Jej święto, o co się również modlił. Zmarł 1 stycznia 2001 r. na Jasnej Górze – w uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Maryi. W Zakonie Paulinów przeżył 65 lat. Spoczywa w grobowcu paulińskim na cmentarzu św. Rocha w Częstochowie, obok figury Zmartwychwstałego Chrystusa.
Stefan Wyszyński w wieku 8 lat stracił matkę, a mimo to dzielnie dalej podejmował trudy życia i wiele osiągnął, mimo że było mu trudniej niż jego rówieśnikom mającym pełną rodzinę. Takie szczegóły przemawiają do ludzi młodych i pokazują, że Prymas naprawdę może ich fascynować.
Młodzi bardzo szybko wyczuwają, co jest autentyczne i godne naśladowania – mówi dr Milena Kindziuk, autorka biografii „Kardynał Stefan Wyszyński Prymas Polski”, która ukazała się właśnie nakładem Wydawnictwa Esprit. Rozmowa z dr Mileną Kindziuk z UKSW, autorką biografii Prymasa Wyszyńskiego:
Nie zawsze zdenerwowanie, złość czy furia są moralnie karygodne. Raczej nie lubimy być pod wpływem nieprzyjemnych emocji. Delektowanie się spokojem jest dalece bardziej miłe. Tęsknimy za błogostanem, który młodzi określają słowem: chillout.
Nie zawsze zdenerwowanie, złość czy furia są moralnie karygodne. Raczej nie lubimy być pod wpływem nieprzyjemnych emocji. Delektowanie się spokojem jest dalece bardziej miłe. Tęsknimy za błogostanem, który młodzi określają słowem: chillout. W czasach napiętych terminarzy czy nadużywania social mediów, które trzymają nas w napięciu, a potem pozostawiają w stanie zbliżonym do stuporu lub depresji, to normalne. Bardzo potrzebujemy „świętego spokoju”. Nie zawsze jednak jest on ideałem ewangelicznym. Jeśli chcę zachować dobrostan, nie mogę odwracać głowy od ludzkiej krzywdy, która dzieje się na moich oczach. Nie wolno mi nie reagować, nawet wzburzeniem, gdy trzeba kogoś ostrzec przed niebezpieczeństwem, obronić przed agresorem czy zaangażować się w schwytanie złoczyńcy. Nie mogę wtedy powiedzieć: „to nie moja sprawa”, „od tego są inni”albo „co mnie to obchodzi”. To tchórzostwo. Tak rozumiany „święty spokój” jest nieprawością albo tolerancją zła. Jak mógłbym przymykać oko, gdyby ktoś popychał bliźniego na drogę upadku. Czy jest godziwe nieodezwanie się przy stole – dla zachowania pozytywnych wibracji – kiedy trzeba bronić ludzkiej i Bożej prawdy? Czy milczenie w sytuacji kpiny z dobra, altruizmu czy świętości jest godne chrześcijanina? Czy kumplowskie poklepywanie po ramieniu w imię „przyjaźni”, kiedy trzeba koledze zwrócić uwagę, upomnieć go lub nawet nim wstrząsnąć, uznamy za cnotę? Nawet kłótnia może być święta! Wszak istnieje święte wzburzenie. Jan Paweł II krzyczał do nas wniebogłosy, upominając się o świętość małżeństwa i rodziny oraz o ewangeliczne wychowanie potomstwa. Współczesna tresura, nakazująca tolerancję wszystkiego, wymaga sprzeciwu, czasem nawet konieczności narażenia się grupom uważającym się za wyrocznię. Jezus powiedział: „Przyszedłem ogień rzucić na ziemię (Łk 12, 49). To też Ewangelia. Myślę, że zdrowej niezgody na niecne postępki, zwłaszcza te wykonywane pod płaszczykiem „zbożnych” czynności czy „szczytnych celów”, uczy nas dzisiaj Mistrz z Nazaretu. Primum: zauważyć ten proces czający się we mnie. Secundum: być krytycznym wobec świata. W dzisiejszej Ewangelii Zbawiciel jest naprawdę zdenerwowany, widząc, co zrobiono z domem Jego Ojca. Nie używa gładkich słów i dyplomatycznych gestów. Zagrożona jest bowiem wielka wartość. Najważniejsza świątynia świata miała za cel ukazanie Oblicza Boga prawdziwego i przygotowanie do objawiania jeszcze wspanialszej świątyni, dosłownej obecności Boga wśród ludzi – Syna Bożego. Na skutek ludzkich kalkulacji stała się ona niemal jaskinią zbójców, po łacinie: spelunca latronum. Dlatego reakcja Syna Bożego musiała być aż tak radykalna. Jezusowy gest mówi: w tym miejscu absolutnie nie o to chodzi! „Świątynia to miejsce składania ofiar miłych Bogu. Pan Jezus złożył swojemu Przedwiecznemu Ojcu ofiarę miłości z samego siebie. Ta Jego miłość, w której wytrwał nawet w godzinie największej udręki, ogarnia nas wszystkich, poprzez kolejne pokolenia i każdego poszczególnie, kto się do Niego przybliża” (o. Jacek Salij). O to chodzi w autentycznym kulcie świątynnym.
Sanktuarium w Pompejach –
widok z placu bł. Bartola Longa
Sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej kard. Pietro Parolin będzie legatem papieskim na obchody 150. rocznicy przybycia wizerunku Matki Bożej Różańcowej do sanktuarium w Pompejach koło Neapolu. Odbędą się one 13 listopada.
W liście apostolskim skierowanym do swego legata Leon XIV przypomniał, że „po przybyciu czcigodnego obrazu Matki Bożej Różańcowej do Doliny Pompejów, w dniu 13 listopada 1875 roku, zadanie Dziewicy w tajemnicy Słowa Wcielonego i Ciała Mistycznego oraz obowiązki wiernych szczęśliwie połączyły się, dając początek wielkim dziełom miłosierdzia”. Papież nazwał pompejańskie sanktuarium „przybytkiem pokoju”.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.