Stały się towarzyszkami kolejnych pokoleń. Niektórym pomogły na nowo poukładać życie, a innym – odkryć powołanie.
Zgromadzenie Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi zostało założone w 1857 r. w Petersburgu przez ks. Zygmunta Szczęsnego Felińskiego. Siostry miały zaopiekować się licznym gronem sierot, a także wspierać katolickie parafie prześladowane w tych czasach przez rosyjskie władze. Rozwój zgromadzenia nastąpił po 1862 r., kiedy to ojciec założyciel został metropolitą Warszawy. Wtedy też siostry przyjęły duchowość franciszkańską, opierającą się na prostocie, pokorze, ubóstwie i służbie potrzebującym. Dziś prowadzą wiele dzieł apostolskich.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Powołanie
Do Chorzelowa siostry dotarły w 1908 r. dzięki staraniom lokalnego proboszcza. Dom zakonny został erygowany w 1912 r. Zamieszkały w domu ufundowanym przez rodzinę hrabiów Tarnowskich. Od razu powstały tam ochronka i przedszkole dla miejscowych dzieci.
Życie sióstr posługujących w Chorzelowie było przepełnione modlitwą, pracą wychowawczą, a także opieką nad maryjnym sanktuarium. – Dla nas bardzo piękne jest to, że wychowujemy pokolenia. Możemy obserwować, jak te dzieci się rozwijają i idą w świat – opowiada s. Agnieszka Boratyn z chorzelowskiej wspólnoty franciszkanek.
Reklama
Siostra Agnieszka w tym roku świętuje 25-lecie ślubów zakonnych. W Chorzelowie jest drugi raz. Ze wzruszeniem wspomina pokolenia ludzi, których miała możliwość spotkać podczas pracy w gminnym przedszkolu. Opowiada: – Moje powołanie zrodziło się naturalnie. Siostry miały placówkę w miejscowości, z której pochodzę. Obserwowałam ich pracę. Szczególnie pociągała mnie ich codzienna modlitwa brewiarzowa. W liceum zdecydowałam się poznać bliżej siostry. Pojechałam na rekolekcje i tam, na miejscu, w jednym z klasztorów sióstr poczułam się jak u siebie. Wiedziałam, że to będzie mój dom.
Ogromna wartość
Dziś młodzi ludzie mają problem z odkryciem swej drogi życiowej. Często podkreślają, że nie rozumieją języka, którym posługuje się Kościół. – Jestem przekonana, że obecność sióstr jest ogromną wartością dla młodych ludzi, którzy szukają swojej drogi życiowej – przyznaje s. Agnieszka. I zauważa: – Wszyscy jesteśmy zgodni w tym, że młodzi obecnie nie są w stanie przekroczyć pewnych prawd i systemu wartości. Mogą im w tym pomóc nasze świadectwo i prostota życia. Dziś prowadzenie młodych ludzi to wyzwanie dla Kościoła. Wiemy, że trzeba zmienić język, którym mówimy do młodych.
Ważne jest, żeby w życiu umieć zadawać pytania. Modlić się i czytać Pismo Święte. – Dziś udzielenie odpowiedzi na powołanie to z jednej strony trudna sprawa, ale z drugiej – to jest bardzo proste – uważa s. Agnieszka. – Pamiętajmy, że Bóg wpisał powołanie w każdego z nas. Trzeba tylko wsłuchać się w głos Boga i odczytać Jego znaki. W obecnym świecie jest to bardzo trudne, dlatego zachęcam wszystkich do tego, żeby szukali swej drogi – dodaje.
Franciszkańska radość
Na pytanie, czy żałuje swej decyzji po 25 latach, s. Agnieszka odpowiada, że nie żałuje, że jest przekonana o słuszności wyboru. Podkreśla: – W zgromadzeniu zauroczyły mnie prostota, rodzinna atmosfera i życie duchem franciszkańskim. Nasz ojciec założyciel miał intuicję do odczytywania znaków czasu. Dodatkowo zostawił nam pisma przedstawiające go jako zwykłego człowieka, który miał wątpliwości i trudności, ale też człowieka przepełnionego franciszkańską radością. Tę radość trzeba jednak interpretować przez symbol krzyża. Pamiętajmy, że św. Franciszek miał stygmaty, które łączyły go z Chrystusem.
