Reklama

68 lat wierności polskiemu Szczecinowi

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Tadeusz Tymiński urodził się w Warszawie w roku 1922. W maju 1940 r., a więc w czasie hitlerowskiej okupacji został skierowany na przymusowe roboty do Niemiec. „Najpierw zawieźli nas wagonami kolejowymi do Pasewalku, gdzie w dużej hali dali nam po całonocnej podróży śniadanie - wspomina pan Tadeusz. - Potem zaczęli nas skierowywać do pracy w zależności od posiadanego fachu. Ja jestem elektrykiem, więc wysłano mnie wraz z innymi do Szczecina. Niemiecki pośredniak pracy mieścił się w dzisiejszym trzypiętrowym budynku szkolnym przy alei Piastów. Tutaj skierowano mnie do Golęcina, gdzie był port marynarki wojennej. Przypływały tu statki z zachodniej Europy i ze Skandynawii, a moim zadaniem było m.in. wkręcać żarówki, naprawiać przewody elektryczne na statkach. Pracowałem w starej fabryce superfosfatów, która w okresie II wojny światowej zajmowała się produkcją materiałów wybuchowych. Tam przymusowo pracowałem do marca 1945 r. Fabryka ta została w 50% zniszczona podczas nalotów alianckich”.

Bogdan Nowak: - Jaki był Pański dalszy los?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Tadeusz Tymiński: - Wywieziono nas do Magdeburga i skierowano do pracy w fabryce sacharyny. Ta robota mi nie odpowiadała, bo od lat chorowałem na płuca. Usiłowałem stamtąd uciec, ale szybko zaprowadzono mnie do gestapo. Tam jakoś udało mi się przekonać Niemców, że do tej pracy nie nadaję się ze względów zdrowotnych. Wyrażano zgodę, bym poszedł do kopania rowów przeciwczołgowych, gdzie już pracowali moi koledzy. W maju amerykańskie wojska wyzwoliły nas spod okupacji hitlerowskiej. Miałem propozycję wyemigrowania do Belgii na zaproszenie pewnego zaprzyjaźnionego Żyda, gdzie zapewne materialnie miałbym bardzo dobre warunki. Ja jednak tęskniłem za rodziną, za Polską i powróciłem do Szczecina, który w czasie pięcioletniej zsyłki na przymusowe roboty polubiłem. Po powrocie do Szczecina, dzięki mojemu koledze, otrzymałem mieszkanie dwupokojowe z kuchnią i łazienką.

- Czy w czasie wojny mogliście chodzić do kościoła?

- W tym okresie wszystkie kościoły w Szczecinie były zamknięte, poza kościołem luterańskim przy ul. Energetyków. Spora była tutaj grupa Polek i Polaków przywieziona na roboty przymusowe. Święta kościelne obchodziliśmy zgodnie z polską tradycją. Przyjeżdżał polski ksiądz do Skolwina i tam w pewnej sali odprawiał Msze św. Miałem szczęście wiele razy uczestniczyć w tych podtrzymujących wewnętrznie nabożeństwach z dala od najbliższych.

- Co było największym zagrożeniem w czasie wojennych czasów naszego miasta?

- Wiadomo, że Szczecin, Police i Świnoujście były terenem strategicznym Niemiec, tutaj bowiem budowano m.in. łodzie podwodne, torpedy do tych łodzi, była fabryka benzyny. Dlatego lotnictwo alianckie co jakiś czas bombardowało te obszary, aż do unieruchomienia tych wojskowych obiektów. Te naloty niespodziewane były bardzo niebezpieczne dla ludności cywilnej tego rejonu.

- Gdzie pracował Pan po zakończeniu wojny?

Reklama

- Pracowałem aż do przejścia na emeryturę w Szczecińskim Przedsiębiorstwie Robót Inżynieryjnych jako kierowca, biorąc najpierw udział w budowie drewnianych mostów łączących dzielnice tego rozległego miasta. Przypominam sobie, jak pomagałem Niemcom ładować pewne przedmioty z posesji nr 30 przy dzisiejszej ul. Monte Cassino. Znalazłem tam tablicę z brązu, na której był napis: Konsulat Polski.

- Zapewne pamięta Pan Szczecin przedwojenny?

- Szczecin był miastem licznych domów towarowych (przy dzisiejszej ul. Kardynała Wyszyńskiego mieściło się pięć takich domów). Było kilka luksusowych kin, np. na terenie dzisiejszego domu towarowego przy ul. Partyzantów było piękne kino, a także przy ul. Starzyńskiego w miejscu, gdzie obecnie budowana jest cerkiew. Było też szereg restauracji i kawiarni, choćby na Starym Mieście. Jednak nad wszystkim górował Dom Koncertowy, który stał przy dzisiejszej Komendzie Wojewódzkiej Policji. Został zbudowany w roku 1884 w stylu włoskiego renesansu. Na parterze znajdowała się sala restauracyjna i kawiarnia wiedeńska z obrazami ukazującymi piękno Szczecina i okolic. Na piętrze mieściła się sala koncertowa o powierzchni 518 metrów kwadratowych. W tym Domu Koncertowym skupiało się całe życie kulturalne tego miasta. Miałem szczęście wielokrotnie być w tym Domu i podziwiać jego bogate i kunsztowne wyposażenie oraz atmosferę wypoczynkowego nastroju. Niestety, ten reprezentacyjny Dom Koncertowy został zniszczony w czasie nalotów. Na obecnym placu Lotników stał Dom Polski i mieściła się pierwsza polska szkoła, którą założyła siostra konsula RP w Szczecinie - pani Stefania Lechowska. Wprawdzie na budynku nr 6 przy tym placu była umieszczona tablica, ale mało czytelna. Teraz jej w ogóle nie ma.

- Czy trudne były lata powojenne w Szczecinie?

- Tuż po zakończeniu wojny zaczęła się akcja zasiedlania Szczecina polskimi osadnikami, którzy zgłaszali się do PUR i otrzymywali mieszkania oraz pracę. Na peryferiach było niebezpiecznie (najgorzej na Pogodnie i na Gumieńcach), gdzie grasowało sporo band, niedobitków wojennych i rozmaitej maści przestępców. Ofiary tych bójek najpierw grzebano na placu Sprzymierzonych, a dopiero w latach siedemdziesiątych ich mogiły przeniesiono na Cmentarz Centralny. Dlatego dla własnego bezpieczeństwa osiedlaliśmy się w centrum Szczecina, tam, gdzie było więcej ludzi.

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Watykan krytycznie o domniemanych objawieniach w Dozulé

2025-11-12 13:25

[ TEMATY ]

list

Dozulé

Vatican Media

Krzyż w Dozulé

Krzyż w Dozulé

Opublikowany dziś list kard. Fernándeza ostatecznie potwierdza negatywną opinię, wyrażoną przez biskupa francuskiej diecezji Bayeux-Lisieux i dotyczącą rzekomych wizji, których miała doświadczać w latach 70. Madeleine Aumont i z którymi wiązał się projekt wzniesienia świetlistego krzyża o ogromnych rozmiarach, mającego zapewnić odpuszczenie grzechów i zbawienie tym, którzy by się do niego zbliżyli.

„Zjawisko rzekomych objawień w Dozulé”, związane z realizacją krzyża o ogromnych rozmiarach, który miał zapewnić odpuszczenie grzechów i zbawienie tym, którzy by się do niego zbliżyli, „należy w sposób ostateczny uznać za nienadprzyrodzone” – orzekła Dykasteria Nauki Wiary, w liście podpisanym przez jej prefekta kard. Víctora Manuela Fernándeza. Leon XIV zatwierdził tę decyzję 3 listopada, a Stolica Apostolska upoważniła biskupa diecezji Bayeux-Lisieux, Jacques’a Haberta, do wydania odpowiedniego dekretu w tej sprawie.
CZYTAJ DALEJ

Dlaczego poszedłem na Marsz

2025-11-12 08:17

[ TEMATY ]

Polska

Polska

felieton

Marsz Niepodległości

Narodowe Święto Niepodległości

Samuel Pereira

Materiały własne autora

Samuel Pereira

Samuel Pereira

Przez centrum polskiej stolicy przeszło wczoraj tysiące ludzi, by świętować Narodowy Dzień Niepodległości. Według szacunków podległego warszawskiemu ratuszowi Centrum Bezpieczeństwa wzięło w nim udział około 100 tys. osób, organizatorzy ocenili frekwencję na 300 tys.

Sam byłem na Marszu Niepodległości i bliższa rzeczywistości zdaje się liczba, jaką podali organizatorzy, ale nie o dokładną liczbę się rozchodzi, a o masowość, powszechność i popularność tego wydarzenia. Sam wziąłem w nim udział, choć jako polski obywatel posiadający dwie narodowości nie zareagowałem z entuzjazmem na hasło Marszu: „Jeden Naród - silna Polska”. Rozumiem założenie ludzi z którymi wczoraj świętowaliśmy, w końcu współczesna historia Europy pokazuje, że rozwodnienie narodowościowe w forsowanej dziś wersji to nie jest siła, ale słabość kontynentu i krajów narodowych. Zgodnie z definicją języka polskiego, naród to „zbiorowość ludzi wyróżniająca się wspólną świadomością narodową, czyli poczuciem przynależności do wspólnoty definiowanej aktualnie jako naród”.
CZYTAJ DALEJ

Egzorcyści zjadą na Jasną Górę. Będą omawiać przepisy w zakresie posługi uwalniania

2025-11-12 16:53

[ TEMATY ]

Jasna Góra

przepisy

egzorcyści

posługa uwalniania

Adobe Stock

Na Jasną Górę przyjadą egzorcyści

Na Jasną Górę przyjadą egzorcyści

Na Jasnej Górze odbywa się doroczny zjazd księży egzorcystów, który ma charakter formacji duchowej i intelektualnej. Omawiane są m.in. zagadnienia wynikające z obowiązującego prawa i przepisów w zakresie posługi uwalniania. Egzorcyści przypominają, że podstawą budowania relacji z Bogiem jest modlitwa i sakramenty. Mszy św. na rozpoczęcie spotkania przewodniczył abp Wacław Depo, metropolita częstochowski.

Egzorcyzmów może dokonywać tylko biskup i wyznaczeni przez niego prezbiterzy. Kapłan posługujący egzorcyzmem powinien cechować się pobożnością, wiedzą, roztropnością i nieskazitelnością życia.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję